W ruinach starożytnych świątyń, na ścianach jaskiń i w zapomnianych mitologiach pojawiają się opowieści o istotach z nieba, które nauczyły ludzkość pisać, liczyć, budować i… wierzyć. Jedni nazwali ich bogami, inni aniołami. Ale są tacy, którzy twierdzą, że to nie mity – a zapisy spotkań z cywilizacjami pozaziemskimi lub… naszą własną przyszłością.
To właśnie hipoteza starożytnych astronautów – idea, że ludzkość była odwiedzana (lub tworzona) przez istoty z innych światów. Ale kim byli naprawdę?
Ślady w kamieniu
Piramidy Egiptu, megality w Baalbek, kompleks w Puma Punku, ruiny Mohendżo-Daro – wiele z tych miejsc zawiera anomalia technologiczne i konstrukcyjne, których nie potrafimy wytłumaczyć nawet dziś. Jak to możliwe, że starożytne kultury budowały z precyzją porównywalną do nowoczesnej inżynierii?
Zwolennicy teorii starożytnych astronautów wskazują na rysunki przypominające statki kosmiczne, postacie w hełmach i istoty, które „zstępowały z nieba” – w Indiach nazywane Wimanami, w Mezopotamii – Anunnakami, a w Ameryce Południowej – Viracocha.
Współczesna technologia… w przeszłości?
W tekstach z Sumeru czy Indii pojawiają się opisy broni zdolnej niszczyć miasta, latających maszyn, „ognistych rydwanów” i bogów, którzy mieli władzę nad życiem i śmiercią. Czy to symbolika? Czy może relacja z wydarzeń, które naprawdę miały miejsce – ale z udziałem technologii, którą błędnie zinterpretowano jako boską?
Niektórzy twierdzą, że te istoty mogły być naszymi potomkami z odległej przyszłości, którzy cofnęli się w czasie, by obserwować, poprawić genetykę lub… ratować ludzkość przed zagładą.
Ludzie nie są pierwsi?
Coraz więcej teorii zakłada, że Ziemia była zamieszkiwana przed nami – przez inne cywilizacje, które upadły, zniknęły lub opuściły planetę. Ich wiedza i ślady przetrwały jako mity i artefakty, które dziś nazywamy „niewyjaśnionymi”.
Jeśli to prawda – być może my jesteśmy kontynuatorami większego planu, częścią historii, która trwa dłużej, niż nam się wydaje.