Katastrofa statku Costa Concordia była jedną z bardziej spektakularnych w historii współczesnej żeglugi wycieczkowej, zaś proces kapitana wycieczkowca z całą pewnością zaliczyć można do spraw bardzo głośnych oraz medialnych. Mimo że przyczyny katastrofy biegli ustalili jednoznacznie, nie brakowało głosów podnoszonych w obronie kapitana Schettino.
Do katastrofy doszło 13 stycznia 2012 roku u wybrzeży włoskiej wyspy Giglio. Pierwsze doniesienia medialne podawały, że statek – poprzez uderzenie w przybrzeżne skały – osiadł na mieliźnie i zaczął nabierać wody. W efekcie zatracił równowagę i przewrócił się. Informacje podane przez dziennikarzy nie były jednak jeszcze tragiczne: początkowe komunikaty mówiły o śmierci trzech osób, sześćdziesięciorgu rannych i ewakuacji ponad czterech tysięcy pasażerów i załogi. Z godziny na godzinę bilans jednak wzrastał, a informacje na temat odnalezionych zaginionych nie napawały optymizmem. Ostatecznie zginęło ponad trzydzieści osób, a prawie siedemdziesiąt zostało rannych.
Prokuratura bardzo szybko podjęła decyzję o tymczasowym aresztowaniu kapitana statku, Francesco Schettino. Pierwsza teza wskazywała, że bezpośrednią przyczyną katastrofy był nieprawidłowy manewr zarządzony przez dowodzącego wycieczkowcem. Założenia śledczych okazały się mieć wiele wspólnego z prawdą. Potwierdziły je późniejsze zeznania szefa portów we Włoszech, Vittoria Alessandra, który potwierdził, że zbliżenie liniowca do brzegu było niebezpiecznie i niezgodne z zaplanowanym kursem. Niezgodność tę potwierdził sam oskarżony Schettino, wyznając, że bliskie przepłynięcie wzdłuż wyspy Giglio związane było z chęcią pozdrowienia byłego kapitana statku Costa Concordia, prywatnie zaś przyjaciela Schettino. Nie była to także sytuacja epizodyczna: oskarżony czynił tak już wcześniej.
Prokuraturze wtórowali pełnomocnicy pasażerów, nazywając Schettino „osobnikiem nie nadającym się do funkcji kapitana”. Zauważyć jednak trzeba, że – zgodnie z potwierdzonymi zeznaniami – statek podpłynął za blisko nie po raz pierwszy. Z niebezpieczeństwa, jakie generowała ta sytuacja, musiały sobie zdawać sprawę inne osoby, nie uznawały go jednak za znaczące.
Krytykowano także zachowanie kapitana w momencie katastrofy. Podkreślano, że – wbrew obowiązującemu prawu – zszedł z pokładu pierwszy, gdy tylko zauważył niebezpieczeństwo przechyłu statku.
Sąd skazał Schettino na 16 lat pozbawienia wolności za doprowadzenie do katastrofy, a także przyczynienie się do śmierci i obrażeń wielu osób. Zobowiązał go także do wypłacenia odszkodowań rodzinom ofiar i ocalałym pasażerom, a także władzom Toskanii.
Od wyroku apelowali zarówno obrońcy, jak i prokuratura. Schettino twierdził, że jest niewinny: zapewniał, że tylko dzięki jego decyzjom liczba ofiar nie była większa. Sąd uznał jednak, że kapitan nie tylko doprowadził do wypadku, ale i złamał procedury, próbując opóźnić alarm i zataić fakt katastrofy oraz utrzymując, że doszło tylko do awarii prądu. Ucieczka z pokładu również nie była czynnikiem sprzyjającym. Sąd apelacyjny podtrzymał zatem wyrok.
Za cenne wskazówki dziękujemy portalowi Wielkie-Katastrofy.pl .


Najnowsze komentarze