Spekulacje na temat końca świata zdają się nie mieć końca. Dziesiątki teorii wysnuwają nie tylko badacze i naukowcy. Różne wersje końca świata padają także z ust jasnowidzów, czy nieżyjących proroków, których rękopisy stale poddawane są szczegółowej interpretacji. Najnowsze doniesienia wskazują, że koniec świata nastąpi już wkrótce w wyniku zderzenia asteroidy z Ziemią. Czy zagrożenie jest realne?
Asteroida 2002 NT7
Krążąca w przestrzeni kosmicznej asteroida została zlokalizowana przez badaczy z Lincoln Near Earth Asteroid Research Project w lipcu 2002 roku. Zjawisko określili wówczas jako planetoida z grupy Apolla. Naukowcy z Nowego Meksyku niecałe trzy tygodnie później, po wielu wyliczeniach oznajmili światu, że obiekt znajduje się na kursie kolizyjnym z naszą planetą. Zderzenie może nastąpić już na początku 2019 roku. Asteroida uzyskała 0,06 punktów w skali Palermo. Astronomowie korzystają z niej w celu ustalenia ryzyka uderzenia w Ziemię przez przelatujący obiekt (planetoidę, meteoroid lub kometę).
Niebezpieczne wyliczenia
Zaobserwowany obiekt był pierwszym w historii, któremu przyznano dodatnią wartość skali Palermo. Naukowe wyliczenia wskazują, że asteroida uderzy w Ziemię dokładnie 1 lutego 2019 roku. Zaznacza się co prawda, że istnieje możliwość zmiany trajektorii lotu przez asteroidę, co nie zmieniło faktu, że ludzkość wpadła w popłoch na wieść o wyginięciu.
Jak wygląda 2002 NT7?
Sprawą zajęli się naukowcy z NASA. Z oświadczenia wydanego niedługo po dokonaniu odkrycia wynika, że asteroida ma średnicę prawie 1,5 kilometra i porusza się z prędkością 28 kilometrów na sekundę. Wielu badaczy wyraziło swoją obawę, że istnieje wielkie prawdopodobieństwo, iż ciało niebieskie może skrzyżować swoje drogi z naszą planetą.
Sprawa wielkiej wagi
Odkrycie wzbudziło zainteresowanie także wśród polityków. Ówczesny brytyjski deputowany do parlamentu podjął wówczas próbę rozmowy z premierem Tonym Blaire’em. Deputowany starał się zwrócić uwagę na zbliżające się zagrożenie. Jego próby okazały się bezskuteczne.
Jak wyglądać będzie zderzenie?
Szacuje się, że masa zbliżającego się do Ziemi meteorytu jest osiem tysięcy razy większa od meteorytu tunguskiego. Naukowcy szybko wyliczyli, że siła uderzenia 2002 NT7 spowodowałaby, że kontynent, w który trafi przestanie istnieć. Oznacza to natychmiastowe obniżenie populacji aż o ¼ ludzkości. Badacze zapowiadają też, że uderzenie może spowodować nieodwracalne zmiany w klimacie ziemskim.
Czy nasze obawy są uzasadnione?
Temat podjęli liczni naukowcy, a także wątpliwej sławy jasnowidze, którzy rozpowszechniają nieprawdziwe informacje w mediach oraz na wielu portalach społecznościowych. Na szczęście nie ma żadnych powodów do obaw. Według najnowszych doniesień, niebezpiecznych rozmiarów asteroida minie Ziemię 13 stycznia 2019 roku w odległości 0,408 au, co oznacza ponad 61 milionów kilometrów. Naukowcy podkreślają jednak, że nawet jeśli uda nam się uniknąć zagrożenia, nadal będzie istnieć wysokie prawdopodobieństwo, że ciało niebieskie ponownie znajdzie się w bliskiej odległości Ziemi. Ma to nastąpić w roku 2044, 2053, 2060 lub 2078. Badacze są przekonani, że za którymś razem asteroida jednak uderzy w Ziemię powodując ogromne straty dla ludzkości.
Niezauważony obiekt
Dotychczasowa historia astronomii pokazuje, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Naukowcom nieraz umknął obiekt, który znalazł się z bezpośrednim sąsiedztwie Ziemi. Jeden z takich przypadków miał miejsce w 2002 roku. Wówczas asteroida 2002 MN przeleciała zaledwie 120 tysięcy kilometrów od kuli Ziemskiej. Obiekt odkryto dopiero trzy dni po fakcie. Ciało niebieskie miało wielkość boiska do piłki nożnej. Szacowana siła wybuchu, która mogłaby nastąpić po wejściu w atmosferę ziemską, mogła by być porównywalna do eksplozji kilkuset bomb nuklearnych.
Pomimo faktu, że naukowcy NASA zapewniają, że nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo, media aż szumią od informacji o końcu świata spowodowanym asteroidą. Nie należy poddawać wątpliwości gwarancji badaczy. A na pewno nie warto ślepo wierzyć przypadkowym osobom w sieci.